sobota, 12 czerwca 2021

Od ziarenka do płócienka - praca konkursowa

"Jak to ze lnem było" to nie tylko tytuł opowiadania Marii Konopnickiej, ale także temat konkursu patchworkowego organizowanego przez Stowarzyszenie Polskiego Patchworku i Muzeum Lniarstwa w Żyrardowie.
Konkurs ogłoszono jesienią 2020 i rozstrzygnięto w maju 2021 - zwieńczyła go wystawa prac konkursowych, która potrwa jeszcze do 20.06.2020 w pięknych salach Muzeum Lniarstwa.

Uszyłam na ten konkurs pracę niemal w stu procentach z lnu (regulaminowy wymóg to było co najmniej 50% lnu). Pomysł na quilt zrodził się, gdy przeglądałam w internecie stare fotografie przedstawiające proces produkcji lnianego włókna i czytałam szczegółowe opisy prac koniecznych na każdym etapie.
Chyba największe wrażenie zrobiło na mnie czarno-białe zdjęcie przedstawiające pole ze rzędami leżących roślin podczas zbiorów lnu. Wtedy zobaczyłam w wyobraźni pierwszy blok patchworkowy - z paseczków lnu w różnych odcieniach brązu i beżu... potem zaczęłam rysować inne momenty z drogi lnu... i tak powstał szkic quiltu, który nazwałam "Od ziarenka do płócienka".

Pozostało "tylko" uszyć ów pomysł :-)


Proces powstawania lnianego płótna podzieliłam na 7 etapów. Kolejne bloki szyłam korzystając z różnych odcieni i faktur lnianych tkanin, stosując różne techniki szycia i pikowania...
Zrobiłam zdjęcia z bliska bloków przed pikowaniem, niestety po pikowaniu zapomniałam. Mam zaledwie kilka ujęć :-/

Oto moja interpretacja drogi lnu od zasiania nasion do powstania bielonego płótna:

ZASIEW
 


WZRASTANIE




KWITNIENIE
 

 
ZBIÓR


 
ROSZENIE (moczenie łodyg)
 


TKANIE



BIELENIE
 

 

...połączyłam bloki w całość i obszyłam szeroką ramką - tu drugie życie dostał pewien lniany obrus tkany w delikatny wzór... potem wypikowałam bloki, starając się podkreślić pikowaniem poszczególne momenty powstawania lnianej tkaniny... są więc ziarenka, listki, kwiaty, łodygi leżące na polu, falująca woda, nici wątku ;-)

 




Tył quiltu to także len - obrus, który ktoś przeznaczył już do wyrzucenia. Uszyłam z niego również tunele pozwalające bezpiecznie powiesić pracę na wystawie. Na koniec wyhaftowałam metryczkę. Praca gotowa :)


Jestem dumna z siebie, że zrealizowałam pomysł... że się udało :-) że praca wzięła udział w konkursie... a teraz prezentowana jest na wystawie w Muzeum Lniarstwa w Żyrardowie (wystawa czynna jest jeszcze do 20. czerwca)

miłego dnia!

poniedziałek, 5 kwietnia 2021

żeglarskie siostry...

....dzień dobry po długiej przerwie...
...nie pamiętam ile to już razy próbowałam powrócić do bloga, odkurzyć go nieco i zacząć znów pisać regularnie... ech... życie... nie wiem, czy uda się tym razem... ale mam cichą nadzieję, że skoro "w międzyczasie" tak wiele uszyłam i tak dużo różnych projektów zmaterializowałam przy maszynie, to mam mnóstwo opowieści w zanadrzu i może uda się je w większości zapisać....
 
....zatem - dzień dobry! miło mi, że jesteście tu 😊
mam dziś dla Was historię o dwóch patchworkach - wydawałoby się niemal identycznych na pierwszy rzut oka:


oczywiście od razu widać, że różnią się przede wszystkim rozmiarem... ale też przeznaczeniem - ten z lewej to narzuta na wielkie małżeńskie łóżko, ten z prawej - obraz na ścianę... dlatego też różni je sposób wykończenia, rodzaj wypełnienia, a nawet nieco sposób pikowania oraz metoda aplikacji, którą zastosowałam "rysując" żaglówki...
 
zacznijmy od początku...
 
 żaglówka dla Basi

...uszyłam tę narzutę dla Basi, której zależało, by pojawił się na niej motyw żeglarski oraz by była bardzo patchworkowa (po prostu 100% patchworku w patchworku)... obejrzałyśmy zdalnie, choć wspólnie sporo zdjęć rożnych quiltów i Basia wskazała na taki zszywany z wielu paseczków ułożonych trochę jak cegły w murze... to uruchomiło nam pomysły w głowach - wspólnie ustaliłyśmy, że patchwork powstanie z męskich koszul w paski i kratki (idea patchworkowego recyklingu 😀), będzie cieniowany, z sylwetką żaglówki w centrum i granatową ramą...
wyjęłam na wierzch więc zapasy niebieskich koszul i zaczęłam pracę... 



długo nie było widać "co to z tego wyjdzie" 😁 paseczki, paseczki, paski, kratka, paski 😀
...pod koniec zszywania topu oraz przy robieniu tzw. kanapki bardzo pomogła mi Joasia - już nie pierwszy raz pracowałyśmy w tandemie - polecam! cięcie, zszywanie, prasowanie idzie szybciej na cztery ręce... no i wartość dodana to wzajemna motywacja, burze mózgów i mnóstwo śmiechu...
wspólnymi siłami w jeden wieczór stworzyłyśmy też plecki do tego kolosa - bardzo patchworkowe i mocno w duchu zero waste... nic się nie marnuje!
ten wielki patchwork mógł zmieścić się tylko u Asi w salonie i to po odsunięciu kanapy!
 


...potem już "tylko" pikowanie.... morze pikowania.... ocean... i bezkres nieba...



....byli tacy, co zaglądali z ciekawością (żeby nie napisać - przeszkadzali)
 

aż wreszcie lamówka, z resztek a jakże! 
i szybkie fotografowanie z wielką pomocą Grzesia, męża Asi
(kto próbował sfotografować takiego wielkoluda w szaroburym mokrym listopadzie, to wie z czym się zmierzyliśmy)




Dane techniczne:
rozmiar - 238 x 227 cm
materiały - bawełniane męskie koszule, granatowa bawełna (Ikea) i "zwykła" ocieplina
techniki - patchwork, aplikacja z podwiniętym brzegiem (przyszyta ściegiem prostym), pikowanie z wolnej ręki

Patchwork odbył długą podróż, z kilkoma przygodami, ale szczęśliwie w końcu dotarł do Basi. Ucieszył, wzruszył, zachwycił  💙  i to jest najpiękniejsze w mojej pracy.


żaglówka dlaTaty

...gdy skończyłam żaglówkę dla Basi, pokazałam zdjęcia mojemu Tacie, który z basiowymi Rodzicami zaprzyjaźnił się w czasach studenckich jeszcze....
Tato był zachwycony... kilka razy rozmawialiśmy o tym patchworku... i gdzieś wśród tych rozmów padło pytanie, czy może mogłabym kiedyś uszyć taki dla niego, ale na ścianę... Basieńka zgodziła się na taki plagiat bez wahania... pozostało mi tylko uzupełnić koszulowe zapasy i znaleźć czas wśród rozmaitych pilnych rzeczy do uszycia...
 
i tu - jak zawsze - z pomocą znów przyszła Asia (blog Joasi) 💙
po pierwsze zrobiła dla mnie niebieskie koszulowe zakupy w szmateksie, a po drugie w jedną naszą "szyciową środę" posadziła mnie przy swej maszynie, a sama jako asystentka cięła i prasowała na bieżąco paski z owych koszul... potem zmiana ról... i szycie tła poszło migiem... zdażyłyśmy tego wieczoru popełnić jeszcze patchworkowe torby na charytatywny kiermasz dla Ani (zbiórka dla #dzielnaAnia
po trzecie Asia podpowiedziała mi jak przygotować patchwork do rozpięcia na ramie i jak tę ramę zrobić... 
 
...postanowiłam zdążyć z uszyciem całości do końca marca, ponieważ 31.03. mój Tato ma urodziny i chciałam podarować mu żaglówkę właśnie w ten dzień...
nie było łatwo, ale udało się! spieszyłam się, więc nie zrobiłam zbyt wielu zdjęć z procesu szycia... ale kilka fotografii mam:
 
przyszywanie aplikacji 

 
 kanapka
 
 
pikowanie


i skończona praca (na tle mojej ściany)

tu kolory na zdjęciu kompletnie mi nie wyszły, ale za to boczne światło uwydatnia pikowanie :-)

 

i na koniec kilka zdjęć już w miejscu docelowym - u Taty 💙

 i zdjęcia zrobione przez Tatę:


Dane techniczne:
rozmiar - 80 x 120 cm
materiały - bawełniane męskie koszule, granatowa bawełna (Ikea) i cienkie wypełnienie przeszywane
techniki - patchwork, aplikacja zwykła przyszywana zygzakiem, pikowanie z wolnej ręki
drewniana rama wykonana przez mojego męża 💙

Prezent niezwykle udany - było kompletne zaskoczenie i wielka radość Taty 😀 pojechaliśmy w odwiedziny wyposażeni w wiertarkę - raz dwa i żaglówka trafiła na swe miejsce...

💙💙💙 Asia - dziękuję za wszystko!!! 💙💙💙

....ufff..
długa opowieść mi wyszła... oj długa... myślałam nawet, by podzielić ją na dwie części, ale te żaglówki są trochę jak siostry... nie wypadało rozdzielać ich historii, wybaczcie...

pozdrawiam najcieplej,
do następnego razu


środa, 19 lutego 2020

"Kalejdoskop szczęścia" - czyli quilt długodystansowy


....to będzie bardzo zaległa opowieść, na dodatek o długodystansowym szyciu :-)
jej bohaterem jest narzuta nazwana "Kalejdoskop szczęścia", którą uszyłam w prezencie ślubnym dla Kasi i Mateusza:


Kasia to bratanica mojego męża... oboje z Mateuszem są uśmiechniętymi, dobrymi Ludźmi i stanowią niezwykłą parę... na wieść o ślubie powiedziałam: "bez patchworka się nie obędzie", a to ogromnie ich ucieszyło :-) wysłałam im link do moich zbiorów inspiracji patchworkowych na Pinterst, by wskazali mi kierunek w projektowaniu narzuty...
...po jakimś czasie było wiadomo - duża narzuta, najlepiej tęczowa, kolorowe kalejdoskopy, tkaniny z recyklingu :-)
...zabrałam się do pracy, choć nie było to proste - mała M. miała zaledwie kilka miesięcy, więc czasu na szycie tyle, co nic, a ślub tuż tuż... wiedziałam jednak, że jeśli nie zdążę - zrozumieją :-)
...pożyczyłam od Asi (Jart's) trójkątną linijkę, przeszukałam półki z tkaninami w pracowni i przywiozłam do domu niemal wszystkie koszule w paski i kratki... a potem cięłam i zszywałam... układałam na próbę... szukałam w stercie koszul kolejnych kolorów i znów cięłam, zszywałam, układałam... 
patchwork podczas przymiarek powoli przestawał się mieścić na dostępnym kawału podłogi...

 w końcu po ustaleniu ostatecznego układu bloków mogłam zacząć zszywać -
najpierw w segmenty, później w pasy i wreszcie w całość...



...przyszedł czas na skrojenie i doszycie ramki... tu utknęłam - brakowało mi kolorów! brakowało mi czasu i siły! brakowało weny!... czas płynął nieubłaganie, a ja niemal nie posuwałam się do przodu z pracą :-(
...nadszedł sierpień 2018... oczywiście ślub odbył się w zaplanowanym terminie ;-) i było pięknie... Kasia i Mateusz otrzymali od nas w dniu uroczystości w prezencie coś innego oraz moje zapewnienie, że narzuta będzie.....
przełamanie kryzysu i wydłużanie doby zajęło mi sporo czasu... ale w końcu się udało i dokończyłam top... top-gigant, bo przed pikowaniem miał rozmiar 246 cm x 214 cm... w przygotowaniu spodu z pomocą przybyła nieoceniona Asia (Jart's) - zabrała ode mnie wszystkie niewykorzystane trójkąty, zapytała o wymiary wierzchu i jeszcze tego samego wieczoru zameldowała, że spód uszyty!  


 Asia - dzięki!
 niedługo potem umówiłyśmy się na wspólne spinanie tej kolosalnej kanapki:


ze zmęczenia dostałyśmy oczywiście głupawki :-)

ufff.... kolejny etap pracy zakończony...
nastąpiło pikowanie... niezbyt skomplikowane, by nie zagłuszyć ciekawych geometrycznych efektów uzyskanych dzięki tkaninom w paski i kratki... zatem część główną pikowałam podwójnymi liniami równoległymi do szwów z użyciem stopki z górnym transportem, a ramkę - z wolnej ręki w motywy a'la liście czy pióra...
brzmi niewinnie, ale pikowałam i pikowałam... i pikowałam...

był już marzec 2019...
przez przypadek przeczytałam o patchworkowym wyzwaniu-konkursie organizowanym przez Craftoholicshop... postanowiłam zmierzyć się z czasem i zdążyć wziąć w nim udział... zmobilizowałam wszystkie siły ;-) po kilku naprawdę długich wieczorach mogłam wreszcie zacząć przygotować lamówkę z kolorowych pasiastych resztek, z jasną wypustką:


 ...udało się! poczułam ogromną ulgę i radość... i ekscytację, że nareszcie będziemy mogli zawieźć Kasi i Mateuszowi ów "przeterminowany nieco" prezent :-)
umówiliśmy się na herbatkę i pojechaliśmy całą rodziną... po drodze robiąc przystanek przy zielonogórskim amfiteatrze, by wykonać kilka zdjęć w plenerze... było wiosennie i przyjemnie:



  a tu już "Kalejdoskop Szczęścia" w swoim nowym domu czyli u Kasi i Mateusza
kontrola jakości - mała M. :-)


...to był piękny dzień! było radośnie, wzruszająco, wspaniale... Kasia i Mateusz zachwyceni... ja dumna... a wszyscy razem zaskoczeni, że odcienie zieleni narzuty idealnie współgrają z kolorem ścian pokoju... patchwork po prostu był w domu :-)
nareszcie! :-)
niechaj cieszy, zdobi, grzeje... niech długo służy!

Kasi i Mateuszowi dziękuję za cierpliwość i zrozumienie...
Joasi (Jart's) za pomoc wszelką!

****
Dane techniczne
wzór: kalejdoskopy (inspiracją były różne quilty obejrzane w Internecie, uszyte z tkanin w paski)
rozmiar: 241 x 206 cm (przed pikowaniem 246 x 214 cm)
tkaniny: recykling - tkaniny pochodzące z używanych koszul i bluzek (ponad 70 różnych wzorów)
spód: bawełniana surówka
wypełnienie: poliester kanalikowy 180 g/m2 od Kiltowo
pikowanie: równolegle do szwów oraz z wolnej ręki
czas powstawania: czerwiec 2018 - marzec 2019




P.S.
kilka dni później otrzymałam wiadomość, że "Kalejdoskop szczęścia", którego zdążyłam zgłosić w terminie we wspomnianym wyżej wyzwaniu #Craftopatchwork, otrzymał nagrodę w kategorii technika :-) 
...wiele szczęścia mieszka w tym patchworku :-)